Moja droga

madźka. · Wysłany: Czw 18:01, 11 Mar 2010 Temat postu:

Zestawienie dwóch wyrazów: "król ziemi" też można różnie rozumieć np. osoba, która myśli tylko o doczesności.

Nie nie jest mi raźniej, bo nikt oprócz organizacji ŚJ mnie nie potępia, a Wy zwyczajnie to czynicie nazywając mnie np. antychrystem.

Gdzie w Biblii znajduje się coś na temat ŚJ, że oni będą tylko głosić prawdę i to dopiero w XIX wieku? Powiedź mi dlaczego Bóg pozbawił swoje dzieci, które bardzo kochała, poznania prawdy np. w XVIIwieku itd.? Gdyby tak zrobił to przeczyłoby to całkowicie słowom Jana, że Bóg jest miłością.

Nawrócić tzn. co? Ja się nawracam nieustannie. Jezyk

Do kogo mam się nawrócić, kogo mi polecisz? Przed kim mam paść na kolana? Kogo mi polecasz? Mruga

No to Bobo, jak możesz rozumować o co chodzi z Wielkim Babilonem, który również nazywany był nierządnicą, jak nie wiesz o jakich się tak wypowiadano? Co Bobo?
Pomyśl...
Poczytaj np. owe fragmenty: Iz 23,16; Ez 16,15-21; Na 3,4.
Pomyśl i napisz kogo nazywano nierządnicami. Wesoly

Arnon · Wysłany: Nie 10:14, 14 Mar 2010 Temat postu:

Myślę Madziu, że niepotrzebnie się denerwujesz. Niepotrzebnie też skierowałaś swój atak na ŚJ. Zauważ, że w swoich postach nigdy nie napisałem, ze jakaś religia to taka czy siaka. Mnie nie interesuje to, kto do jakiej religii należy, tylko prawda zawarta w Biblii. Cenie sobie wyznawców innych religii i chętnie z nimi dyskutuję w ramach wymiany poglądów. Na tylę szanuje inne religie, że nie pozwalam, by w mojej obecności ktoś krzywdząco lub obraźliwie się na ich temat wypowiadał. Napisałem nawet do Aniołka prośbę, by usunęła temat "dzonnik z noterdam", gdzie pewien gość obraża uczucia religijne wyznawców Kościoła RK.

Jeśli jednak ktoś czuje się dotknięty moją wypowiedzią opartą na Piśmie, to już nie do mnie pretensje, tylko do Boga, który kazał zapisać to, czy owo. Zanim więc napiszesz coś na temat wyznawców innej religii niż Twoja, sprawdź, czy treść jest wyssana z palca, czy też zawiera konkretne argumenty z Pisma lub innych wiarogodnych źródeł. I nigdy nie oddawaj wet za wet. Nie jest to biblijna metoda:

"Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi" - Rzym 12:17).

madźka. · Wysłany: Nie 11:07, 14 Mar 2010 Temat postu:

Ja się nie denerwuje. Mruga

Ale nazywać mnie antychrystem żaden człowiek nie ma prawa. To chyba oczywiste. Ani nazywać Kościół fałszywą religią. Wybacz, to za dalekie posunięcie. ŚJ są wrodzy do katolików i to jest fakt. Wszyscy są źli, odstępcami, należą do fałszywej religii, no i nie znają Biblii oprócz ŚJ.
Musisz mi również wybaczyć, ale moim zdaniem ŚJ nie znają Pisma Świętego, tzn. znają swoją interpretację- interpretację organizacji ŚJ.
Oczywiście, że dotkną mnie słowa zawarte w Piśmie Świętym, ale nie Twoje oparte na Twojej interpretacji biblii, a dokładniej interpretacji Towarzystwa Strażnica. Mruga

Arnon · Wysłany: Nie 11:36, 14 Mar 2010 Temat postu:

Powiem Ci Madziu jakie jest moje dotychczasowe odczucie na temat wymiany zdań na tym forum. To są kłótnie. Dążmy do tego, by wymieniać poglądy i szanować stanowisko innych. Ja mogę mieć poglądy jakie chcę. Nie muszę przyjmować innych, które według mnie nie są prawdziwe. Ale powinienem to wyjaśnić we właściwy sposób. Do tego też zachęcam innych uczestników.

madźka. · Wysłany: Nie 12:47, 14 Mar 2010 Temat postu:

A czy ja Ci każę przyjmować moje poglądy?
Nie moja wina, że Ty to tak odbierasz, jak Ci pokażę, że niekoniecznie masz rację. Wesoly

Szanuję Was, toleruję, ale nie akceptuje Waszej nauki, która dla mnie jest fałszywa. Mruga

Arnon · Wysłany: Nie 13:08, 14 Mar 2010 Temat postu:

Nie chodzi mi Madziu o naszą rozmowę. Ale jak widzę walki słowne między Tobą, Bobo i innymi, to sobie myślę, że można by było wyrażać swoje myśli bardziej statecznie. Ale to tylko moje odczucia. Pozdrawiam!

madźka. · Wysłany: Nie 13:10, 14 Mar 2010 Temat postu:

Fajnie by było, gdyby taki pogląd mieli ŚJ, a nie nazywali chrześcijan(Trójca Święta) antychrystami. Mruga

PN

barti91

Bog kocha nas takimi jakimi jeśmy . U Nego nie ma selekcji (zły ,dobry,wierzacy , niewierzacy) wszystkich kocha jednakowo (nawet tych ktorzy go nie uznają).

Nathaniel

A tych co idą do piekła też kocha? A zabójcę 2 letniej bezbronnej dziewczynki też kocha? A jakie przełożenie ma ta miłość w życiu codziennym danej osoby?

Mogę powiedzieć, że mama mnie kocha bo kiedy jestem chory to się martwi i się mną opiekuje. Sąsiad mnie nie kocha bo gdy jestem chory to ma to gdzieś i nie robi nic.

Jakie więc czyny Boga w codziennym życiu świadczą o jego miłości do Was?

Bobo

PN

A może własnie dobrze pojętego uczucia miłości?

barti91

Ale ja mówię ,o życiu ziemskim. A Sąd Boży ma dwie części
I- Nasze osobista relacja z życia i stwierdzenie czy w tym życiu oraz obecnej sytuacji kocham Boga więc chcę być w niebie ,czy się go wyrzekam wybierając piekło i palące pragnienie miłości .
II- sąd boży - ocena boga
" Choć by wasze grzechy były jak szkarłat , nad śnieg wybieleją ,zapewniam was"

barti91

A szkarłat jak by ktoś nie wiedział , to ciemno czerwona substancja , która jest nie zmywalna .

wiesia

Bóg istnieje bo ratuje nas z kazdej sytuacji choc moze czesto nie zdajemy sobie z tego sprawy

maro110

ARGAYL

Bóg jest urojeniem ludzkiego mózgu.
Zgadzam się, aż do momentu w którym się go realnie nie doświadczy i nie pozna sercem.
Wtedy każdy może mówić co chcę, a nawet umysł może wątpić, jednak serce wie, ponieważ doświadczenie broni się samo…
To doświadczenie zmieniło mnie, a każde następne jeszcze bardziej i teraz to już nie jest kwesta ja wiary, ideologii, przekonań, czy religii.
Teraz jest taka głęboka pewność, że sam nie wiem skąd to…
Według mnie wszyscy macie rację!
Ponieważ piszecie wedle tego czego doświadczacie i tego, czego nie doświadczacie.
Kiedyś wiodłem życie człowieka religijnego, później się zawiałem i stałem się ateistą, później się na niego wściekłem i stałem się satanistą, bo w głębi tak mi go brakowało, że chciałem go doświadczyć choćby w postaci kary i upadłem na samo dno.
Jednak poznałem go dopiero jak całkowicie odpuściłem i stałem się prosty i naprawdę ciekawy prawdy, czy jesteś...? Jaki jesteś...? Wtedy pojawił się w rzeczach codziennych i zwykłych.

slav

ARGAYL

Zawód polegał na braku jakiegokolwiek doświadczenia, kontaktu, czegokolwiek co by potwierdzało jego istnienie - przestałem wierzyć że jest. Nigdy mi nie wystarczało samo czytanie i gdybanie jaki jest. Poszukiwałem zawsze czegoś głębszego, wtedy miałem takie poczucie, że skoro według pism stworzył świat, to doświadczenie go na pewno nie było by jakąś popierdułką Wesoly

tylko czymś co zmienia wszystko. Potrzebowałem go jakoś bliżej niż tylko kapłan na ambonie, czy parę fajnych tekstów w piśmie, które bez poznania sercem mogą znaczyć cokolwiek. Jednak wobec wszystkich moich ówczesnych starań było wielkie nic. Teraz się w sumie nie dziwie, ponieważ miałem wtedy dość gruboskórne serce. Teraz jak patrzę wstecz, to wyglada to jakby wszystkie kolejne doświadczenia zmiekczały je i kształtowały własciwie.

Nathaniel

ARGAYL

Nataniel tu mnie masz Wesoly

"satanista" to ze mnie żaden, to bardziej był okres słabości , zaparłem się Boga i wiary w niego, pusciłem w jego kierunku niezliczoną ilość wiazanek łaciną i obraziłem się jak gównirz i już nie pamietam co tam jeszcze, próbowałem czegos bardziej, ale to było bez sensu... Embarassed

slav

przerazaja mnie wasze durne odpowiedzi...i calkiem wzruszajacy wydaje sie aspekt doswiadczenia jego osobowosci.
powiedzmy, ze nie skomentuje tego co napisala wiesia...a bo taki juz jestem, ze poziom poziomem, a ja tez wypic lubie...ale zeby od razu odpowiadac na irracjonalne dyrdymaly?

ale argyal...to fakt...satanista to z ciebie zaden...czy sadzisz, ze jak tylko nie dostales od niego (czyli najwyzszego) zadnych odpowiedzi (nawet po lacinie)...toz to znak, ze mikolaj to prawda?

swoim wlasnym przykladem starasz sie przekazac nam, jak blisko nam obcuje pan...dobra...ale poza tym, ze kiedys uczyles go po lacinie...to co?

twoje niepowodzenia sa znajome...odkrycia jakby zaslyszane...i gdzie on jest, ...ja zapytam...ja slawek...ja zly, niedobry, ograniczony, wiarolomny...potwor jednym slowem...jak mozna pomyslec, ze to iz sie kalasz jest dzielem stworcy?

ja tylko pytam...no jak to tak? ze tak? ze no? ze poprostu?

ARGAYL

Slav ja poprosze jeszcze raz to pytanie, już bez sarkazmu i frustracji - przepraszam ale nie rozumiem o czym ty do mnie mówisz...

slav

argyl...ale emocje!...czy ty uwazasz, ze bog istnieje????????...toz to absurd czystej wody, nie dlatego, ze taki ze mnie zly czlowiek...a wlasnie dlatego, ze rozmyslanie o tym to czysty absurd...ok...ile znamy jezykow....w ilu potrafisz wypowiedziedz, ze bog to bog....ja sie nie kloce...sluchaj kolego, ktory pewnie nie jestes glupszy....ale pewnie tez i nie madrzejszy...ja mam obraz boga...czy ty...jakby cie nie nazwac...tez to masz....ty masz boga?...uchwyciles go?...a jak?

ja nie kpie...puki nie musze...prosze zadaj mi ten ostateczny cios!

pewnie bylibysmy kumplami...choc pewnie i dla ciebie i dla mnie to nie jest najwazniejsze...ale jak tu zrobic z jezusa boga??....skoro to taki sam koles do gry w pilke, jak ja czy ty...choc nie wiem czy judasz nie podaje lepiej z lewej?