|
Moja droga Forum religijne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Pon 11:11, 26 Lip 2010 Temat postu: W Kościele spotkałem Boga |
|
|
Mam sześćdziesiąt cztery lata, z czego połowę przeżyłem poza Kościołem. Byłem ateistą z przekonania.
Odejście
Jako młody chłopak zafascynowałem się astronomią. Poznając tajemnice wszechświata widziałem, że jest kula ziemska. Układ Słoneczny, że są galaktyki, jest materia... Ale nie widziałem nieba, a tym bardziej Pana Boga.
Nauka mnie bardzo fascynowała. Byłem zadowolony z siebie i tego, ile wiem. Czułem się mocny w swoim człowieczeństwie. Na rodziców, rodzinę i kolegów patrzyłem z milczącym politowaniem, że są nieświadomi prawdy, że żyją w jakieś iluzji, że wierzą w Boga. Odszedłem od Kościoła. Miałem wtedy 18lat.
Moja żona była osobą wierzącą, dlatego wzięliśmy ślub kościelny. Ale ja w nim uczestniczyłem tylko w sposób formalny, aby sprawić przyjemność teściom. Czułem się stuprocentowym ateistą. Nie byłem przeciwnikiem Kościoła. Po prostu nie interesował mnie ten świat.
Samotność
Z upływem czasu zacząłem popadać w jakąś pustkę, traciłem poczucie sensu życia. Widziałem jak wszystko przemija... Myśl, że któregoś dnia zdechnę jak robak, była przerażająca. Nie znajdowałem odpowiedzi, która nadawałaby sens mojemu życiu.
Pamiętam, że zazdrościłem samobójcom, bo samobójca znalazł rozwiązanie, a ja nie... Po latach wpadłem w głęboką depresję. Były stany lękowe i silna nerwica. Bałem się wychodzić z domu.
Kiedyś zostałem zaproszony na uroczystość I Komunii. W Kościele było bardzo ciasno. Ksiądz z tacą chciał się przecisnąć przez ten tłum i za plecami słyszałem jak mówił: Przepuście mnie, kochani! Poczułem taką naturalną bliskość..., że mówi tak, jakbyśmy byli razem... A ja wtedy żyłem swoją samotnością. Byłem bardzo samotnym człowiekiem... Nikt mnie nie rozumiał. Myślę, że każdy ateista jest samotny, bo nawet pies ma swojego pana, ma kogoś, kto go przygarnie, a ateista jest sam. Ateista nie jest wrogiem Kościoła, bo żeby być wrogiem Kościoła, trzeba być wariatem albo innym odmieńcem. Z ateizmem jest związane głębokie przemyślenie. Czasami ateista ma bliżej do kapłana, do Kościoła, niż wróg. Ateista nie ma wrogości do Kościoła. Przeciwnie, czuje w nim pewną wartość, która go pociąga.
I Komunia córki
Córka miała iść do I Komunii. Przychodziłem z nią do kościoła na Placu Narutowicza i stawałem gdzieś z tyłu, aby mnie nikt nie widział. Dlaczego? Bo ogarniał mnie wielki żal, że nie mam wiary. Płakałem... Zazdrościłem ludziom wiary. To było pierwsze uczucie, które się pojawiło. Człowiekowi w depresji obce są wszelkie uczucia. Nie czuje ani radości, ani smutku... Nic, tylko przerażenie, że przestanie istnieć.
Kiedyś ksiądz powiedział takie zdanie: "Módlmy się za tych, którzy nie wierzą, aby Bóg dał im wiarę". A ja wtedy, w tej mojej czarnej rozpaczy, pomyślałem: "Niech tak się stanie, jak powiedział ten ksiądz". To nie był natychmiastowy cud, ale stopniowo coś zaczęło się we mnie zmieniać. Stopniowo zacząłem się interesować czym jest religia, dlaczego ludzie przychodzą do kościoła i słuchają tego, co mówią księża. Gdy później dowiedziałem się, że Albert Eistein, który był dla mnie idolem, że on wierzył w Boga, to było dla szokujące. Musiałem to przetrwać. Później docierały do mnie informacje, które burzyły mój gmach ateizmu, niewiary. Dowiedziałem się też, że Karol Darwin też wierzył w Boga.
Ks. Józef Tischner
Mogę śmiało powiedzieć, że zmarły ks. Józef Tischner otworzył mi drzwi do Nieba. Słuchałem tylko jeden raz rekolekcji, natomiast czytałem jego publikacje i zobaczyłem, że jest dla mnie miejsce w Kościele. On pokazał mi, że z moimi wątpliwościami mogę być w Kościele.
Poszukiwania wiary
Dowiedziałem się, że istnieje Klub Inteligencji Katolickiej. Poszedłem tam, bo chciałem spotkać ludzi inteligentnych i posłuchać, co mówią. Byłem kilka razy, ale to nie odpowiadało moim potrzebom. Ale spotkałem tam znanego dziennikarza, który powiedział mi o wspólnotach, które są w mojej parafii. Poszedłem słuchać katechez dla dorosłych i już tam zostałem... Spotkałem Boga.
Kościół dla ateisty
Kościół dla ateisty jest czymś innym, niż dla człowieka, który przez ateizm nie przeszedł. Kościół to jest miejsce, gdzie odnalazłem Boga. Kościół jest dla mnie wspólnotą, w której mogę się nawracać i uczyć pokory doświadczając miłości. Kościół prowadzi mnie do Źródła Życia.
Waldemar Mrozowski
/La Salette/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elementnieba
VIP
Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 700
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków...
|
Wysłany: Czw 12:58, 18 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Do mojej siostry, podobno uśmiechała się Maria w kościele na mszy... koleżanka ją chciała nawrócić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Wto 2:53, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czułem się stuprocentowym ateistą. Nie byłem przeciwnikiem Kościoła. Po prostu nie interesował mnie ten świat. |
z calym szacunkiem dla tego pana...ale on po prostu nie byl ateista.
nie klamal...czul sie, ale nim nie byl.
prosze uwierzcie mi...nie mozna byc ateisat i jednoczesnie nie byc przeciwnikiem kosciola.
w zasadzie w tej sentencji powinienem napisac 'uwierzcie mi'...bo to nie chodzi i zlosliwosc, nie chodzi tu o obraze na majestat...nie chodzi o bycie na przekor.
chodzi o to, ze "ten swiat", jak okresli go ten starszy pan jest zwiazany ze swiatem rzeczywistym, stara sie go przyslonic i w inny sposob tlumaczyc rzadzace nim realia. nie moznz pozostac biernym w stosunku do religii i kosciola.
jezeli (ateisci) rozumieja przyczyny i powody, jednym slowem geneze wlasnych pogladow...na boga! nie moga mowic ,ze ten swiat ich nie interesuje.
to taka sama demagogia i oportunizm, jak lekarza wypisujacego recepte tylko na te leki, z ktorych ma prowizje.
choc sam podkreslam, ze ateizm...to a-teizm to sama niewiara w boga nie wystarcza, nie czyni z ciebie ateisty.
piszac a-teizm wyrazam zwiazek tej postawy z religia, jednoczesnie kompletnie odrzycajac sygerowane czasem formy innej wiary, czy antywiery.
jestem ateista, ale nie jestem przeciwnikiem kosciola...to tak jak...jestem anarchista...ale nie mam nic przeciwko funkcjonowaniu partii i stowarzyszen politycznych...jestem onkologiem plucnym, ale nic mnie nie obchodzi swiatowy wzrost produkcji wyrobow tytoniowych...toz to cynizm.
ten pan poprostu (jak wiel) odrzucil mozliwosc istnienia boga, nie mogac go oddnalezs w miedzygalaktycznym pyle,...a kiedy ogarnely go refleksje zwiazane z upluwa lat powrocil do "spradzonego" kanonu" doskonalej nieswiadomosci.
ten pan niestety nigdy nie byl ateista.
ps.
a tak na marginesie...zeby bylo czarno na bialym...to czego,czy raczej na co to ma byc swiadectwo?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez slav dnia Wto 2:57, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lestath
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:51, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A ja takiej propagandy nie uznaję
jest to dla mnie propisowskie pisemko
"O prezydenturze śp. prof. Lecha kaczyńskiego pisze ks. Bohdan Dutko MS - Redaktor Naczelny
BÓG GO WYWYŻSZYŁ"
szkoda, że z małej jeszcze napisali
"Był „jak baranek, co ust nie otwiera”. Tak, lżono go, wyśmiewano, szydzono. Pamiętamy wszyscy: jaki prezydent taki zamach; prezydent może być niski, ale nie mały. A on ust nie otwierał, nie bronił się. Zaświadczył, że kto chce być wierny swoim poglądom, musi cierpieć... jak Baranek." <=== wow
"Ktoś powiedział, że w pierwsze dni po tej tragedii, nie deszcz padał, tylko w niebie płakały anioły, które teraz przechodzą przez Polskę. Wrócił do ojczyzny w godzinę miłosierdzia. Modliliśmy się wówczas we wspólnocie słowami: dla Jego bolesnej męki…"
" Artykuł był wredny, fałszywy, zakłamujący rzeczywistość. Liczba pomówień, oszczerstw, inwektyw kierowanych pod adresem braci Kaczyńskich była rekordowa."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Pią 15:48, 26 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | prosze uwierzcie mi...nie mozna byc ateisat i jednoczesnie nie byc przeciwnikiem kosciola. |
No to ja chyba muszę zmienić stosunek do ateistów, bo być przeciwnikiem to moim zdaniem nie szanowanie kogoś itd. Niestety to strasznie wpływa negatywnie na moją opinię o ateistach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Pią 18:11, 26 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
madziu....do wiadomosci.
to nieprawidlowa logika...bycie przeciwnikiem, kompletnie nie oznacza braku szacunku!
ale dla pewnosci...osobiscie jestem zarowno przeciwnikiem kosciola, jak i nie mam dla niego szacunku.
jako instytucji i jako komuny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lestath
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 3:55, 27 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z slavem
Dlaczego będąc przeciwnikiem trzeba od razu nie szanować?
Mnie też można uznać za przeciwnika, bo nie uznaję podstawowego prawa miłości. Kościoła także nie szanuję, bo dla mnie on nie istnieje, gdyż nie znam ani jednej osoby, która żyłaby zgodnie z wszystkimi prezentowanymi przez kościół zasadami. Ale to że nie szanuję kościoła nie oznacza, że wyjdę na ulicę z hasłem "spal tę budę", bo jednak dla kogoś innego jest to ważne, a ja nie chciałbym, żeby ktoś mi spalił np siłownię
----
edit... ech znów problem z dysleksją
jak to się odmienia? kościoła jest dobrze? bo jak czytam coś drugi, trzeci
raz to mam wątpliwość, dlatego zazwyczaj daję wszystko od razu takie jakie wyszło bez przeczytania na koniec
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lestath dnia Sob 3:58, 27 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Sob 8:58, 27 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Macie rację, mi się skojarzyło się od razu z czymś innym słowo przeciwnik..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madźka. dnia Sob 8:59, 27 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bobo
VIP
Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 1957
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:01, 27 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A tak nawiasem pisząc...
W języku, w którym spisano Biblię słowo PRZECIWNIK jest tłumaczeniem greckiego SATANAS i hebrajskiego SATAN.
W hebrajskim tekście Biblii słowo satán często występuje bez przedimka. Pierwsza taka wzmianka dotyczy anioła, który zastąpił drogę Balaamowi, „by mu się sprzeciwić” i nie dopuścić do rzucenia przekleństwa na Izraelitów (Lb 22:22, 32). W innych miejscach chodzi o różnych ludzi, którzy byli czyimiś przeciwnikami (1Sm 29:4; 2Sm 19:21, 22; 1Kl 5:4; 11:14, 23, 25). Jeśli jednak wspomniane słowo występuje z przedimkiem ha, oznacza Szatana Diabła, największego wroga Bożego (Hi 1:6, przyp. w NW; 2:1-7; Za 3:1, 2). W Pismach Greckich wyraz satanás prawie zawsze odnosi się do Szatana Diabła i na ogół jest poprzedzony rodzajnikiem ho.
Ale to tak na marginesie, jeśli chodzi o to, jak w Biblii kojarzy się słowo 'przeciwnik'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
EeLan
Początkujący
Dołączył: 30 Lis 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:28, 30 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
@Slav: brak szacunku jak i złość na swojego rozmówcę jest tym większa, im mniej dobrych argumentów posiadasz.
Całkowicie nie zgadzam się również z tym, że ateista MUSI być wrogiem kościoła.
Bo dlaczego tak być powinno? Ateista to człowiek, który nie uznaje istnienia boga/Boga, który wybiera inną drogę życia, z własnymi wartościami, własnym systemem moralnym, własnym celem/celami. Inteligenty ateista wszakże NIE MOŻE być wrogiem/przeciwnikiem ludzi WIERZĄCYCH. Może walczyć z religią, ale jeżeli zaczyna walczyć z czyjąś wiarą, atakuje ją, to tym samym łamie zasady dobrego wychowania i szacunku do drugiego człowieka. Możesz próbować przekonywać wierzących do swoich racji na drodze dyskusji, ale jeżeli człowieka wierzącego z góry traktujesz jako swojego przeciwnika, to nie jest to zbyt szlachetna postawa. Bo dlaczego ma Ci przeszkadzać to, że ktoś wybrał inną drogę, ma inne potrzeby?
Czy miłośnik fantastyki jest wrogiem pisarzy mainstreamu? Uważam, że nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 0:40, 01 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
haa to dobre:
Cytat: | @Slav: brak szacunku jak i złość na swojego rozmówcę jest tym większa, im mniej dobrych argumentów posiadasz.
|
nie no pieknie, pieknie...bardzo ladna sentencja..gdzie takie mozna znalezc?...na pierwszych stronach katechizmu?
chociaz nie...pewnie nie tam...to musi buc jakis podrecznik naukowy, bo wyraznie nad sens wybija sie zaleznosc (im wieksza=tym mniej)...to mi sugeruje rownanie.
no dobra zartuje sobie (umowmy sie)...zartuje bo chyba za bardzo sie przejales...gdzie ty widzisz na boga ta zlosc na rozmowce??...i na kogo?
co do reszty najbardziej spodobalo mi sie "wszakze"
ale nie...nie bede juz zartowal.
powiem tylko, ze arystoteles pieni sie pewnie w grobie slyszac, widzac, czy wyczuwajac taka logike.
a kto na diabla powiedzial, ze bedac wrogiem i nie majac za grosz szacunku do kosciola...tym samym stjemy sie wrogami ludzi wierzacych??
zwlaszcza kazdego z osobna.
no ale skoro juz rownania...to moze wlasnie wystepuje odwrotna zaleznosc?
to ludzie wierzacy, ale ci utozsamiajacy sie z dana religia, tworzaca i ja wspierajaca...widza wroga w ludziach, ktorzy tej komuny nie szanuja?
co na takpostawiona sprawe mozesz powiedziec?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
EeLan
Początkujący
Dołączył: 30 Lis 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:32, 01 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Skąd wziąłem? Z obserwacji. Nie zauważyłeś tego, że człowiek, któremu udowadniasz błędy w jego rozumowaniu staje się agresywny i wcale nie musi tu chodzić o sprawy religijne? Kiedy zwrócisz człowiekowi uwagę na jego głupotę, ten broni się reagując gwałtownie i nierzadko agresywnie, czemu trudno zaprzeczyć.
Cytat: | co na takpostawiona sprawe mozesz powiedziec? |
Człowiek wierzący atakujący ateistów za sam fakt ich odmiennego sposobu postrzegania świata jest tak samo skretyniały jak ateista atakujący wierzących z tego samego powodu.
BTW. Masz jakąś formę dys-, czy piszesz tak ze zwykłego niedbalstwa? Sorry, ale łatwiej byłoby Twoje posty zrozumieć, gdybyś stosował się do jakichś tam podstawowych zasad ortografii.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez EeLan dnia Śro 13:32, 01 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 14:16, 01 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
koncentrujesz sie tylko na atakach, ktore sa jedynie forma retoryki i stanowia znikomy procent marytorycznej wrtosci przekazu.
moze gdybys skupil sie bardziej na tresci, potrafilbys jakos kontrargumentowac.
a co do ortografii, to po pierwsze nie mam czasu na pierdoly...a po drugie pisze dosc czytelnie jak sadze.
a oczywiste pomylki pozwalam ci poprawic, jesli tylko lubisz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
EeLan
Początkujący
Dołączył: 30 Lis 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:29, 01 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | @Slav: brak szacunku jak i złość na swojego rozmówcę jest tym większa, im mniej dobrych argumentów posiadasz. |
Chyba odebrałeś to zbyt osobiście. Stwierdziłem ogólny fakt w odniesieniu do dyskusji na temat wzajemnych relacji wierzący-niewierzący, a nie Ciebie osobiście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 16:23, 01 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
w sumie to tak...myslalem, ze to do mnie osobiscie.
a to nakreca troche spirale niecheci i zlosliwosci.
natomiast ogolnie...to faktycznie troche, jak zderzenie plyt kontynentalnych.
choc z mojej perspektywy, to troche jak walenie grochem o sciane.
nie jestem ani madrzejszy, ani glupszy i nikogo nie chce oceniac. oceniam za to poglady i reprezentowany swiatopoglad.
a te jesli sa niedorzeczne, badz sprzeczne z rzeczywistoscia...to fakt wysmiewam, wykpiewam i staram sie to robic jak najglosniej.
tym bardziej te ktore recytowane sa swietym spokojem, a maja sie nijak do prawdy, badz jej przecza.
osobiscie jak czegos poprostu nie wiem, to o tym nie pisze..nie padlo tu jeszcze z moich ust przeklamanie, zafauszowany fakt, ...nie dopuscilem sie rowniez manipulacji, czy demagogii...i jak przypuszczam hipokryzji.
ale szlag mnie jasnisty trafia, kiedy slysze illadyczna opowiesc o poczatkach ludzkosci i zycia na ziemi, jakies 6000 lat temu.
kiedy slysze, ze dowodow na istnienie boga sa setki.
a nawet wtedy (choc nie powinienem) kiedy ktos pyta o osobista rade, kiedy to wszystko wskazuje na to, ze powinien w te pedy biec do psychiatry.
kiedys przedstawilem tu pewien fakt (i nie bede definiowal tego slowa), ktory tak sie sklada, ze w pewien sposob okpiewa wszystkich katolikow, poniewaz pod watpliwosc stawia jeden z glownych kanonow ich wiary.
mianowicie, zeby nie byc goloslownym przedstawie go raz jeszcze...sprawa tyczy matki boskiej i jej dziewictwa.
otoz jej niepokolanie jest najzwyczajniejsza pomylka w druku (jak powiedzielibysmy dzisiaj), a raczej w zmudnym procesie recznego przepisywania biblii, a dokladnie podczas tlumaczenia z hebrajskiego na greke.
fakt ten doskonale znany jest kazdemu biblioznawcy...no ale coz...forumowicze 'mojej drogi' wiedza przeciez lepiej!
od tamtego czasu moje wypowiedzi staly sie nieco mniej lagodne, ale w zasadzie najbardziej kasliwy ton mam juz chyba za soba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Szukam Boga
Początkujący
Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 12:31, 26 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
slav napisał: | Cytat: | Czułem się stuprocentowym ateistą. Nie byłem przeciwnikiem Kościoła. Po prostu nie interesował mnie ten świat. |
z calym szacunkiem dla tego pana...ale on po prostu nie byl ateista.
nie klamal...czul sie, ale nim nie byl.
prosze uwierzcie mi...nie mozna byc ateisat i jednoczesnie nie byc przeciwnikiem kosciola.
|
Jeśli mogę wyrazić swój pogląd to wydaje mi się, ze istnieje wiele postaci i form ateizmu. Skoro autor tego wątku czuł się ateistą to nim był....
Co do mnie to czytając tą historię poczułem się szczęśliwy.. bo zapewne Bóg/Chrystus czuł się szczęśliwy tym, że zagościł w sercu autora tego wątku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
barti91
VIP
Dołączył: 09 Sty 2011
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:33, 21 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Ja Boga spotykam , co dziennie w kościele po szkole. W osobistej modlitwie, w ciszy i spokoju. Takie oderwanie od pędu dnia, i prysznic oraz ulga, jak się zostawi tam wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|