|
Moja droga Forum religijne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
katerina
Przewodnik
Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo :)
|
Wysłany: Pon 13:41, 13 Sie 2007 Temat postu: o chłopcu |
|
|
Pewnego ranka biedny, bosy chłopiec, Robert Robertson, wyruszył do lasu z wiaderkiem. Postanowił, że nazbiera tyle jeżyn, żeby napełnić wiaderko aż po brzegi, a potem sprzeda owoce na targu, by jego rodzice mieli pieniądze na zapłacenie czynszu. Ale po dwóch godzinach wędrowania tu i tam po leśnych ścieżkach Robert miał zaledwie tyle jeżyn, żeby przykryć dno wiaderka.
- Marnuję tylko czas. Właściwie równie dobrze mógłbym wrócić do domu - westchnął.
I wtedy właśnie znalazł to, czego szukał: krzewy jeżynowe uginające się od ciężaru ogromnych, dojrzałych i soczystych owoców. Był tylko jeden kłopot. Te jeżyny nie rosły ot, tak, przy drodze. Rosły na polu. Pole to należało do pana Donalda MacLeniwego, a na furtce w ogrodzeniu był napis: "Obcym wstęp wzbroniony".
Robbie wiedział, co ten napis oznacza: że każdy złapany na polu będzie miał nie lada kłopoty. Ale jego rodzice bardzo potrzebowali pieniędzy, a teraz nadarzyła się jedyna okazja, żeby je zdobyć.
Dlatego chłopiec przekradł się przez zniszczone ogrodzenie, podbiegł do krzaków i zaczął zbierać owoce. W kilka chwil jego wiaderko było pełne.
Robert właśnie sam sobie gratulował, kiedy usłyszał czyjeś kroki. Ktoś nadchodził. Chłopiec rozejrzał się i zobaczył starego Alberta, służącego Donalda MacLeniwego, zmierzającego ku niemu przez pole. Chłopak natychmiast próbował uciec, ale to nie było takie proste. Jeżynowe kolce łapały go za włosy i szarpały jego ubranie. A do tego - katastrofa! - nadepnął na gwóźdź.
- Auuuć! - Robert upadł na ziemię i jęcząc chwycił się za zranioną stopę.
W chwilę potem zobaczył starego Alberta, stojącego nad nim jak wieża - potężnego, surowego człowieka, wielkiego jak góra. Robert miotał się między bólem stopy a strachem przed kara.
- Proszę... proszę, nie wydawaj mnie panu Donaldowi - błagał. Ale z jakiegoś powodu Albert, zamiast odpowiedzieć, po prostu stał, wpatrując się w długie kolce jeżyn, wplątane we włosy Roberta.
- A wiesz, co ja sobie myślę? - powiedział wreszcie. Chłopiec przecząco pokręcił głową.
- A ja sobie myślę, jak mój Pan cierpiał, czując kłujące ciernie na swojej głowie.
Stary Albert pochylił się i delikatnie powyjmował kolce. Potem przyklęknął, wyjął chusteczkę z kieszeni i zaczął bandażować stopę Roberta.
- A wiesz, co ja sobie myślę? - spytał znowu. - A ja sobie myślę, jak mój Pan cierpiał przez gwoździe w swoich stopach. Teraz Robert zorientował się, że kiedy stary Albert mówi o swoim Panu, nie myśli o Donaldzie MacLeniwym - on nigdy nie poczuł ukłucia ciernia na czole ani bólu stopy zranionej gwoździem. Nie. Stary Albert mówił o kimś zupełnie innym, a Robert bywał na tyle często w kościele, żeby wiedzieć, kim był ten ktoś. A co więcej, właśnie przypomniał sobie, co mówił ksiądz - coś, co akurat teraz, gdy został przyłapany na gorącym uczynku z wiaderkiem skradzionych owoców obok napisu "0bcym wstęp wzbroniony", nagle wydało mu się dobrą wiadomością.
-Albercie, słyszałem, że twój Pan przebaczyłby obcemu na swoim polu - powiedział. - Czy to prawda?
- Uhm, mały - staremu służącemu rozpogodziły się oczy -Mój Pan przebaczyłby obcemu każdego wzrostu i pochodzenia. Radość Roberta nie trwała długo. Przerwał ją odgłos kopyt "tatta ta, tafta ta, tatta ta". Czarny koń pędził ścieżką, a na jego grzbiecie... pan Donald.
- Ratuj mnie! - szepnął Robert blady ze strachu. - On na pewno mnie ukaże!
Ale Robert nie spodziewał się, że stary Albert zrobi to, co zrobił. Gdy pan Donald zbliżał się do ogrodzenia, służący podniósł wiaderko Roberta i podszedł do jeżynowych krzewów. Postawił wiaderko na trawie i stanął przy nim, pochylając się nad owocami.
- Albercie! Co ty sobie wyobrażasz? - ryknął jego pan. Był tak wzburzony tym, co zobaczył, że nawet nie zauważył Roberta. - Płacę ci za naprawianie płotów, nie za kradzież owoców z mojej ziemi. Jesteś zwolniony! - zawołał pan Donald i odjechał. Robert otworzył buzię ze zdziwienia. Naprawdę wyglądał teraz jak jeden wielki znak zapytania. Dlaczego? Dlaczego stary Albert wziął na siebie całą winę? Stary służący podszedł i usiadł koło chłopca. Wydawało się, że czyta w jego myślach.
- Powiem ci, dlaczego, mój mały - wyjaśnił prosto. - Mój Pan wziął na siebie winę za mnie. Gdy pół godziny później obaj jeszcze siedzieli i rozmawiali, pan Donald wracał tą samą drogą. Ale tym razem nie wyglądał na zagniewanego, lecz na zmartwionego. Właśnie zdał sobie sprawę, że żona będzie na niego zła za wyrzucenie z pracy starego Alberta i miał nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, żeby wszystko odwrócić.
- Przykro mi, że się uniosłem, Albercie - powiedział z przymilnym uśmiechem. - Naprawdę jesteś wspaniałym służącym i dobrze służysz mojej rodzinie od wielu lat. Dlatego proszę, zapomnij, co ci powiedziałem. Stary Albert mrugnął do Roberta.
- Chętnie wszystko zapomnę, panie Donaldzie - skinął głową - pod jednym warunkiem. Myślę, że człowiek w moim wieku powinien już mieć pomocnika. I myślę, że byłoby bardzo dobrze, gdyby dal pan tę pracę temu oto małemu Robertowi Robertsonowi.
- Och... no dobrze - odparł pan Donald, który zorientował się, że nie ma wyboru.
- I myślę sobie jeszcze, że chłopak mógłby dostać na początek zaliczkę - dodał sprytnie służący. Mrużąc oczy, pan Donald wsunął rękę do kieszeni i wręczył Robbiemu srebrną monetę. Tak więc dzięki staremu Albertowi skończyło się na tym, że zamiast zostać ukaranym, Robert wrócił do domu, mając zapewnioną stałą pracę i do tego pieniądze na czynsz.
Ale najlepsze ze wszystkiego było to, że chłopiec poznał cudowne poczucie przebaczenia. Rozumiał teraz, co znaczyły ciernie, gwoździe i niewinny człowiek biorący na siebie winę. Zaczynał od nowa, z duchowym bogactwem - a wszystko to dzięki Panu, któremu służył stary Albert
xxxxx
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kiler
VIP
Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła, Święta Rodzina
|
Wysłany: Wto 12:53, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Szanowna koleżanko. Myślę, że to nie Twoje opowiadania, ale daje kopa i daje do przemyśleń
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aniolek
Administrator
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1354
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z nieba
|
Wysłany: Wto 15:19, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Czytałam je kiedyś na jakiejś stronie, super to jest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
katerina
Przewodnik
Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo :)
|
Wysłany: Wto 21:02, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
nie moje ale odczulam po przeczytaniu jego, no właśnie :kopa: i moze warto sie podzielic
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haylin
Początkujący
Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:47, 27 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
racja, daje kopa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arterixxxa
Początkujący
Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Adama i Ewy
|
Wysłany: Pią 22:54, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
mam nadzieje że czytają to ludzie kturym sie to przyda taka refeksja bo widze starzy bywalce tutaj;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|