Moja droga

aga64 · Wysłany: Pon 19:40, 22 Mar 2010 Temat postu: samotnosc..

wiec jak sie juz przedstawialam mam na imie aga;)
mam 17 lat , pisze tu poniewaz mysle ze wy mi doradzicie i pomozecie ,
jestem wierzaca , nawet kiedys myslalam nad zakonem ale jak narazie mysle o fotografi w przyszlosci , jestem najmłodsza z rodzenstwa , jestem raczej osoba cicha i skryta , noi ... samotna , nie chodzi tu o chlopaka , co tez bym bardzo chciala go miec:)
czuje sie samotna posrod ludzi , moze to wina mojego zakompleksienia , otóż tak nie podobam sie sobie , nie umiem w wiekszym towarzystwie sie odnalesc , a co dopiero sie odezwac , co utrudnia mi komunikacje z innymi , mialam myslalam ze mialam przyjaciolke , jednak nawet i ona mnie zostawila no coz bywa i tak , mam ogolnie grono kolezanek ale czegos mi brakuje , nikt jeszcze nigdy mi nie powiedzial "dobrze ze jestes' , 'co ja bym bez cb zrobila' , czuje sie malo potrzebna ,z nauka u mnie srednio jestem beznadziejna w matematyce , w domu jestem traktowana za nieudacznika, mam wrazenie ze jesli nawet bym cos dobrego zrobila to i tak cos bedzie zle, tak bardzo bym chciala nie czuc sie samotna, mowic otwarcie co mysle, w koncu siebie pokochac, nie mam pretensji do Boga ze cos czasem , no czesto mi sie nie udaje , bo wiem ze On mnie chroni jazdy upadek , cos znaczy ,. jednak mi jest trudno . w moim wieku dziewczyny maja juz chlopakow ja nie mam.. , samotnosc jest beznadziejna....

tomashes · Wysłany: Pon 19:53, 22 Mar 2010 Temat postu:

Dobrze ze jestes u nas!
Powiem ci tak, tez kiedys czulem sie samotny, pomijajac to ze sie odnalazlem, ale nie o tym. Kiedys bylem naprawde samotny nie mialem z kim pogadac ani nic, nikt mnie no rozumial. W domu tez bylem zle postrzegany, poprostu to olalem. W koncu tak znienawidzilem samotnosc, ze az ja pokochalem i teraz marze zeby chodz troche byc sam. Uwierz jesli jestes osoba cicha i skryta to pozostan soba. Chociaz oczywiscie tylko krowa sie nie zmienia.
Wyniki w szkole to co innego, nie musisz byc wszechstronnie uzdolniona, tez jestem cienki z maty.
Znajdz hobby. Jesli twoje otoczenie jest falszywe, olej ich. Poszukaj dalej, jest duzo dobrych ludzi.

aga64 · Wysłany: Pon 20:01, 22 Mar 2010 Temat postu:

wlasnie jestem osoba , ktora bardzo szybko sie przywiazuje , i jestem czuła na czyjąś krytyke

, oooj duzo sobie mowie "olej ich'' no ale jak przychodzi czas szkoly i przerw no to z kims trzeba porozmawiac..

tomashes · Wysłany: Pon 20:06, 22 Mar 2010 Temat postu:

hmm, naprawde trzeba? czy moze to jest twoja zreszta normalna chec przynaleznosci do grupy? Byc jak to sie mowi "fajnym" nie zawsze jest byc kims wyjatkowym

aga64 · Wysłany: Pon 20:23, 22 Mar 2010 Temat postu:

no to mam sama siedziec z boku i sie patrzec co robia? czy uudawac ze jest ok i chociaz ich sluchac?

Piotr · Wysłany: Pon 20:25, 22 Mar 2010 Temat postu:

słuchaj aga, jesteś jeszcze młoda i całe życie przed tobą. poznasz jeszcze mnóstwo ludzi, jedni okażą się skarbem, drudzy tylko znajomymi a trzecich pewnie chciałabyś w ogóle nie poznać. jeżeli czujesz się samotna to zacznij aktywnie szukać znajomości. oczywiście nic na siłę, jeżeli źle ci w jakimś towarzystwie to poszukaj innego. piszesz, że interesujesz się fotografią, może poszukaj u siebie w mieście jakiś warsztatów dla początkujących fotografów i się tam zapisz? albo spróbuj poszukać znajomych w innych grupach/wspólnotach/przynależnościach, jest tego mnóstwo. w sprawie twojej sytuacji w domu to nie będę się za dużo wypowiadał, ale może za bardzo krytycznie siebie oceniasz co? nie rób niczego na pokaz, bądź sobą. matematyką się nie przejmuj, mało kto ją lubi i rozumie Wesoly

głowa do góry i więcej wiary w siebie, więcej odwagi i chęci, więcej aktywności. i staraj się nie brać wszystkiego do serca, pewne rzeczy naprawdę warto troszkę "olać" Mruga

pozdrawiam Wesoly

salwinia · Wysłany: Pon 20:32, 22 Mar 2010 Temat postu:

Zacznę tak od końca - piszesz, że jesteś czuła na krytykę - rozumiem, ale krytykę też musisz nauczyć się przyjmować.

Uwierz w siebie! Jesteś DOBRYM, wspaniałym człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Pana Boga. On stworzył cię cudownie, a wszystkie wady, słabości i niedociągnięcia mają cię uszlachetniać na drodze do Nieba. Bo przecież właśnie tam zmierzamy...?
Musisz pokochać samą siebie, choć wiem, że to nie jest łatwe.

Dawaj z siebie jak najwięcej dobra, ciepła, trudu i ofiary. Jest taki wiersz, nie pamiętam kogo, ale słowa są takie:
"a gdy serce twe przytłoczy
myśl, że żyć nie warto
z łez ocieraj cudze oczy
chociaż twoich nie otarto"

Nie wiem, na ile twoja wiara jest żywa, ale żyj sakramentami! Odnajdziesz wtedy niesamowity spokój. Odnajdziesz wtedy bliskość swojego Boga. Czytaj Ewangelię, to Dobra Nowina! Znajdziesz tam Chrystusa, którego pokochasz, któremu zaufasz, który pokaże Ci świat pięknej Miłości.

Nie szukaj wśród znajomych rozgłosu, uznania, a nawet akceptacji. Może to, że jesteś "na uboczu" ma właśnie cię doskonalić? Może właśnie to oddalenie od rówieśników ma cię uszlachetniać? Przeczytaj osiem błogosławieństw, Jezus mówi tam, że błogosławieni są cisi, pokornego serca, płaczący... Jedna z wielkopostnych pieśni mówi że "codzienność wiedzie przez krzyż. Tym większy im kochasz goręcej"

Chwile ciszy i tego, co wydaje ci się samotnością zmieniaj na chwilę spotkania z Bogiem, albo z samą sobą.
Szukaj!

Z matmy też nigdy dobra nie byłam, a posiadania drugiej połówki nie traktuj jako wyznacznik dobra i własnej wartości!

I pamiętaj, nie jesteś sama! Wesoly

NIGDY

W księdze Jezuego jest taki wers: "nie bój się i nie lękaj się! bo Pan, Bóg twój, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz"
a w ewangelii św Mateusza, w rozdziale piątym jest fragment, kiedy Jezus mówi: "NIE BÓJ SIĘ, WIERZ TYLKO"

Odnajdź w tej ciszy Boga. Odnajdź w tej samotności piękno. Usłysz to, czego nie powiedzą Ci twoje koleżanki.

Z tobą jest Pan, BÓG twój! Wszędzie, gdziekolwiek się udasz!

Aga64, dobrze, że jesteś! Wesoly

tomashes · Wysłany: Pon 20:39, 22 Mar 2010 Temat postu:

Ainstain (pewnie zle napisalem) tez byl slaby z maty w szkole. Mozesz siedziec sama, mozesz gdzies isc tak jak ci Piotr mowi. Nie musisz ich sluchac, jesli wiesz ze mowia glupoty. Nie musisz udawac, badz soba. Jesli jestes smutna to szukaj pocieszenia a nie udawaj. Nie na kumplach sie swiat konczy i tym co robia. Swiat jest wiekszy niz twoj blok/osiedle/dzielnica/miasto a w nim rooooooozni ludzie. Pewnie jestes w grupie nastolatek ktore chca byc piekniejsze, miec wiecej kasy i szukaja jakis podobnych im nastolatkow, zeby SORRY ZA OKRESLENIE puszczac sie. Taki swiat, a ja ci mowie olej ich, szukaj raczej osob madrych, moze tych kujnow, nudziarzy. Uwierz to sa czesto bardziej wartosciowi ludzie. Nie przejmuj sie smiechami, bo ten sie smieje kto sie smieje ostatni. No i jak juz mowilem poszukaj dalej znajomych.

salwinia prosze nie mow tak "Jesteś DOBRYM, wspaniałym człowiekiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Pana Boga. On stworzył cię cudownie, a wszystkie wady, słabości i niedociągnięcia mają cię uszlachetniać na drodze do Nieba. Bo przecież właśnie tam zmierzamy...? " ja nie zmierzam do nieba, a agi nie znasz. Salwiniu naprawde piekny wyklad religii, ale to jej nie pomoze. Ja rzeczywiscie nie jestem nigdy sam, zawsze siedzi mi na kolanach kot, chyba ze sie wkurze to ucieka na polke.

salwinia · Wysłany: Pon 20:48, 22 Mar 2010 Temat postu:

tomashes, aga napisała że jest osobą wierzącą. Inaczej nie napisałabym tego postu

tomashes · Wysłany: Pon 20:51, 22 Mar 2010 Temat postu:

Nie zmienia to faktu ze to jej nie pomoze. No ale to jest moj poglad. Zgoda. Moze w to wierzyc ze to jest pomoc.

Piotr · Wysłany: Pon 20:57, 22 Mar 2010 Temat postu:

tomashes · Wysłany: Pon 21:01, 22 Mar 2010 Temat postu:

"Zgoda. Moze w to wierzyc ze to jest pomoc." przeciez dostrzeglem swoj blad. Pozwol ze powiem co ja sadze o modlitwie itd, nie odnoszac sie do salwinii i tez w ujeciu pomocy. To wszystko to jest strata czasu, w tym czasie mozna robic cos pozytecznego. Prosze nie krytykuj Piotrze, niech Aga wyciagnie wnioski z tych wszystkich postow i sama uzna co jej sie przyda.

aga64 · Wysłany: Pon 21:25, 22 Mar 2010 Temat postu:

dziekuje bardzo za rady Wesoly

kazdy z waas ma racje i kazdy z was chce mi pomoc , bardzo to doceniam , modlitwa jest potrzebna nawet bardzo Wesoly

dziekuje , dzieki ze jesteście: )

teraz tylko pozostaje mi 'głowa do gory i isc przed siebie' a Bog wszystko poukłada:)

Polan · Wysłany: Pon 21:45, 22 Mar 2010 Temat postu:

Jasne !!!
Moja rada - złóż ofiarę Atenie i błagaj Moiry o lepsze nici życia.
Szybciej Cię wysłuchają niż Bóg z KK.
I nie martw się !!

Aniolek · Wysłany: Pon 21:46, 22 Mar 2010 Temat postu:

tomashes to że dla ciebie modlitwa jest stratą czasu nie znaczy że dla kogoś innego ma taką być. Jeśli ktoś jest wierzący to modlitwa nigdy dla niego nie jest stratą czasu.

A co do Agi, cóż więcej mogłabym dodać. Przychodzi mi na myśl powiedzenie "Jeśli Pan Bóg mnie taką stworzył, to widocznie taka mu się podobałam"
Kiedyś również przypadkowo usłyszałam te słowa - one naprawdę poamagają Wesoly

Nie możemy pozwolić żeby kompleksy zniszczyły nam życie. Wręcz odwrtonie, niech nasze życie pokaże, że kompleksy są nam obce!
Trzymaj się Mruga

Polan · Wysłany: Wto 0:49, 23 Mar 2010 Temat postu:

Aniolek · Wysłany: Wto 7:23, 23 Mar 2010 Temat postu:

Tobie Polan akurat nic się nie podoba, a jeśli ktoś by miał się ciebie radzić coś to najlepiej byś zaproponował zeby się zabił bo nic mu i tak nie pomoże.

Polan · Wysłany: Wto 8:12, 23 Mar 2010 Temat postu:

Aniolek · Wysłany: Wto 8:22, 23 Mar 2010 Temat postu:

Może dla Ciebie modlitwa nic nie znaczy ale jakbyś nie zauważył Aga jest wierząca i dla niej modlitwa ma znaczenie.

Polan · Wysłany: Wto 8:33, 23 Mar 2010 Temat postu:

Mieć znaczenie, a pomóc - dwie oddzielne sprawy.
Mój pies ma dla mnie znaczenie - ale w trudnych sprawach mi raczej nie pomoże.

Owszem, trzeba się modlić, jeśli się wierzy. Modlitwa oczyszcza i uspokaja. Nie można jednak liczyć, że modlitwa rozwiąże problemy. Co najwyżej na jakiś czas odwróci od nich naszą uwagę.

Aniolek · Wysłany: Wto 8:37, 23 Mar 2010 Temat postu:

Jak sam gdzieś napisałeś, powtórzę Twoje zdanie - nie możesz udowodnić jak modlitwa działa w czyimś życiu. A jeśli nie liczysz na pomoc to jej nie dostaniesz - logiczne.
Aga wierzy że modlitwa jej pomoże. Nie zawsze widzimy od razu w jaki sposób Pan Bóg nam pomógł, ale nigdy nas nie zostawia.

Piotr · Wysłany: Wto 8:38, 23 Mar 2010 Temat postu:

Polan · Wysłany: Wto 8:47, 23 Mar 2010 Temat postu:

Jaaaa, jestem pod wrażeniem - istny Orwell.
To o czym piszecie to nic innego jak socjotechnika - sprawdza się u około 30-35% populacji.
Najlepiej to widać na przykładzie programu "You Can Dance" - na kastingi przychodzą ludzie bez krzty talentu, poczucia rytmu, wdzięku i czego tam jeszcze - i są na 100% przekonani, że są fantastycznymi tancerzami. I są święcie oburzeni jak ich nie przyjmują !! To ofiary tej właśnie socjotechniki - tym ludziom tak długo wmawiano, że są w czymś genialni, niepokonani i och i ach, że wreszcie w to uwierzyli, a przez tą wiarę wystawili się na pośmiewisko.

Piotr · Wysłany: Wto 9:13, 23 Mar 2010 Temat postu:

do tego programu Polanie przychodzą także osoby, które chcą się tylko pokazać, aby znajomi mogli zobaczyć ich w TV. doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają żadnego talentu tanecznego ale nie to jest ich celem, gdyż przysłowiowe "swoje 5 minut" pragną uzyskać poprzez zrobienie z siebie pośmiewiska. inaczej TV nie pokazałaby tego, gdyby nie bylo zabawnie. jednak nie o tym mowa, aga szuka tutaj pomocy a ty jej nie pomagasz tylko karcisz starania innych, którzy starają się jej pomóc. nie doceniasz starań innych, krytykujesz. wczuj się w jej rolę: gdybyś ty szukał pomocy, usłyszał i przeczytał wiele pomocnych wskazówek, które mogą okazać się pomocne. jednak ktoś nieustannie by to wszystko krytykował, nabijał się z tego, że inni próbują i starają się ci pomóc. jakbyś się wtedy poczuł? jak chcesz pomóc to nie krytykuj starań innych.

Polan · Wysłany: Wto 10:10, 23 Mar 2010 Temat postu:

Wy nie dajecie jej rad, które mogły by jej pomóc. Mierzycie swoją własną miarką wszystkie problemy świata i macie na nie jedno antidotum - modlitwę i wiarę. Niestety to za mało !!! Może to być dodatkiem, ale nie panaceum.
Od zarania dziejów sama modlitwa nikomu nie pomogła !!! I to niezależnie do jakiej postaci Boga osoby się modliły. Noe też by zginął gdyby się tylko modlił - prawda ?
Chrześcijanie na Rzymskich arenach też do końca się modlili, ale ginęli na krzyżu, bądź jako lwia karma. W Quo Vadis jest piękna scena - Lidia wierzyła i się modliła, ale marnie by zginęła gdyby nie siła Ursusa. W obozach koncentracyjnych ginęły miliony wołając zmiłowania Bożego - i co ?

Proszę dajcie dziewczynie "mądre" rady, takie co coś w jej życiu "namacalnie" zmienią - na pewno nie odezwę się słowem.