Moja droga

margga · Wysłany: Wto 15:46, 23 Mar 2010 Temat postu:

Widzę, że rozpoczęła się dyskusja, nie czytając jej lecz parę urywków dodam, że nie spoglądam na Boga z złej strony ani dobrej, nie spoglądam na niego w ogóle. Kiedy zaczęłam być świadoma religii potrzebowałam go nie raz, gdzie był w tedy ? Gdzie jest kiedy inni potrzebują go kiedy po za nim nie widzą nic innego na rozwiązanie ? Nie ma. Świat moim zdaniem leży w naszych rękach, jak postąpimy taki będzie i koniec. Bóg nie czuwa nad nami i naszą miłością, dzięki samemu sobie radzimy sobie w życiu, dzięki sobie wiemy jak postąpić, a jak coś się dzieje to po prostu nasze szczęście, że stało się tak a nie negatywnie. Jeśli Bóg jest ogólnie, wszędzie, nawet w tedy kiedy nie było ziemi, skąd bajka że Jezus jest jego synem ? Skąd ogólnie bajka, że jego matka była dziewicą a go urodziła ? Dla mnie to śmieszne, Bóg zrobił swoje czary mary i ta dam... oto Jezus ? Brednie.

Co do dowodów, dowodem jest to, że ich nie ma, nie ma dowodów nie ma jak uwierzyć. Skąd mam dowody że go nie ma ? A skąd Ty masz, że on jest ?

Polan · Wysłany: Wto 15:58, 23 Mar 2010 Temat postu:

COOL.
Bóg jest - bo coś musi ten cały świat spajać.
Zgadzam się, że nas ludzi w większości przypadków ma On w nosie Wesoly

Zgadzam się, że Jezus to żaden syn Boga - to zręczny manipulator, który wykorzystał sprzyjający moment.

Arnon · Wysłany: Wto 18:46, 23 Mar 2010 Temat postu:

Gucio · Wysłany: Wto 23:09, 23 Mar 2010 Temat postu:

Dodam może coś od siebie... Nowy testament jest dopełnieniem starego testamentu i należy o tym pamiętać. Należy również wziąć pod uwagę to, że stary testament jest spisany przez ludzi którzy odbierali Boga na swój, prosty sposób i tak też to prosto to opisywali. Bóg w starym testamencie faktycznie może wydawać się mściwym, ale chodzi jedynie o to że Jest sprawiedliwy. KK bierze pod uwagę w szególności Nowy testament (jako dopełnienie) ponieważ, słowa w nim zawarte to nie tylko słowa człowieka ale głównie chodzi o słowa Jezusa czyli Boga. To Jezus tłumaczy na podstawie ST jaki jest Bóg. Wreszcie podczas ukrzyżowania udowadnia że Bóg jest nieskończoną miłością oddając swojego syna (równocześnie człowieka i Boga) na ukrzyżowanie. Na sam koniec udowadnia że miłość zwycięża nad nienawiścią ludzi i złem szatana poprzez zmartwychwstanie...

PS. Bobo, Bóg to Jahwe a nie jehowa!

Bobo · Wysłany: Śro 13:32, 24 Mar 2010 Temat postu:

Polan · Wysłany: Śro 13:57, 24 Mar 2010 Temat postu:

Fajnie,
A co zabrakło argumentów ?
Lepiej skończyć "rozmowę" - bo bo, niektórzy są 'skostniali' jak szkielety dinozaurów.
Dziękuję - Polan

Aniolek · Wysłany: Śro 14:04, 24 Mar 2010 Temat postu:

Polan · Wysłany: Śro 14:09, 24 Mar 2010 Temat postu:

Wow, no to mi pojechałaś.
OK od dziś się zmieniam.

Bóg jest miłością, kochajmy go i podążajmy jego ścieżką.
Jezus Chrystus - Pan nasz - wskazał nam drogę, pokazał jak dźwigać swój krzyż i nie narzekać.
Radujmy się - bo Królestwo Boże jest bliskie.
Radujmy się - ba za wszystkie nasze nieszczęścia i za naszą głęboką wiarę otrzymamy w Niebie złoty tron i zasiądziemy po prawicy Ojca naszego i Syna Jego.

Bobo · Wysłany: Śro 14:37, 24 Mar 2010 Temat postu:

Elbereth

Ja nie odczuwam potrzeby chodzenia do kościoła. Dla mnie to, co dzisiaj robią i mówią księża sprawia, że bym najchętniej ich w pień wyrżnęła. Mi wystarcza własna modlitwa, różaniec, rozmyślanie. Nie potrzebuję zalanych złotem ołtarzy.

madźka.

A Pismo Święte jest dla Ciebie ważne?

Elbereth

Nie wiem, czy wszystko tam jest prawdą. Nie mam namacalnych dowodów na to wszystko.

madźka.

To po co się modlisz? Skąd wiesz, że "warto" się modlić, że w ogóle jest ktoś taki jak Bóg?

Elbereth

Bo chcę wierzyć, ale nie we wszystko, nie potrafisz tego uszanować? Wesoly

madźka.

A gdzie w mojej wypowiedzi nie uszanowałam Twojego zdania? Zadaję tylko pytania...

Zawsze myślałam, że się w coś wierzy albo nie... a nie się wybiera rzeczy wygodne i tworzy się swoje niestworzone rzeczy. Ale ok. Rozumiem, że stworzyłaś dla siebie własnego boga, który odpowiada Tobie?

Elbereth

Ty jesteś religijną maniaczką, madźka? Nie stwarzałam sobie własnego boga, nie wiem skad Ci się takie coś we łbie ubzdurało....

madźka.

A czemu sądzisz, że jestem religijną maniaczką i co w ogóle te słowa oznaczają?

Nie coś mi się w łbie ubzdurało tylko tak to się nazywa, jeżeli sama sobie wybierasz, co Ci pasuje i przez to tworzysz swojego boga... dla mnie to logiczne.

Elbereth

Bo traktujesz mnie jak sekciarę albo coś z tych rzeczy. Nie wierzę w niektóre rzeczy i tyle, ale w samego Boga wiary chrześcijańskiej jak najbardziej. Bo wymyśliłaś sobie, że stwarzam boga.

Dla mnie logiczne jest to, że wierzę i każdy ma prawo wierzyć tak, jak chce. Dla Cebie to jest chyba ciężkie do przyjęcia?

madźka.

salwinia

Elbereth, nikt cię w powyższych wypowiedziach nie potraktował jak sekciarę.

To nie jest wiara w Boga chrześcijańskiego - bo Bóg chrześcijański daje Ci jasne wytyczne - kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje.
On Ci daje swoje ciało i krew i mówi "Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie", kochajcie się wzajemnie, przestrzegajcie przykazań, nie sądźcie, wyciągnijcie najpierw belki ze swoich oczu, by dostrzec drzazgi w oczach waszych braci...

Wybierając z danej wiary to, co nam odpowiada i to co nam pasuje - jest stwarzaniem sobie własnej wiary i własnego Boga. Wierzę - to znaczy przyjmuję wszystko, a nie prawie wszystko.
Wybierać, to, co ci pasuje, to tak jak być prawie w ciąży - prawie z maćkiem i prawie z marcinem. Tak po prostu nie można.

Elbereth

A ja jednak mam własne podejście. Nie wypieram się swojej wiary, Boga itp. I widzę, że nie potrafi tego nikt uszanować. Jesteście Katolikami? Proszę, bądźcie, to wspaniałe. Ja się nie czepiam tego, że wierzycie we wszystko, więc z łaski swojej.....trochę tolerancji Wesoly

Aniolek

Elbereth, myślę że nikt się nie czepia. Ale moje przedmówczynie mają rację.
Nie można wierzyć trochę.
A do Kościoła nie chodzi się dla księży. Mi też nie wszyscy księża odpowiadają. Ale pozostaje nam się modlić za nich.
A możesz napisać w co konkretnie nie wierzysz?

Elbereth

Nie modlę się za żadnego z nich, bo nie zasłużyli na moją modlitwę Wesoly

Mam się za kogo modlić...... za osobę, która ma problemy, która kocham....
Nie wierzę w cuda. Absolutnie nie wierzę w wymodlone uzdrowienia, w uzdrawiające wody, w płaczące figurki,w objawienia. E-e.
Nie wierzę do końca w Biblię. Nie mam dowodów na to, że spisało ją tylu a tylu. Po prostu. I nie wnikajcie. Proszę o uszanowanie moich poglądów, choć większość gorliwych Katolików skazuje mnie na potępienie, hiisssss.....

salwinia

jesteś katoliczką? troche katoliczką? katoliczką-kiedy-mi-pasuje?
Nie ma łatwej drogi do zbawienia. Nie można wierzyć TROCHĘ. Wierz sobie nawet w latającego potwora spaghetti, uszanujemy to wszyscy - ale nie mów wtedy, że jesteś katoliczką.