|
Moja droga Forum religijne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rania
VIP
Dołączył: 30 Wrz 2010
Posty: 1039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:51, 16 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | bez religii wasz świat nie istnieje w przeciwieństwie do mojego |
no nie, bez Boga swiat by nie istnial , ty bys nie istnial
oweszem jakis tam swiat masz, zyjesz bo zyjesz,100% ateista nie jestes, w cos tam sobie wierzysz, tylko jaki sens ma twoje zycie, jaki cel?
Cytat: | a czy myślisz że cały czas byłem ateistą?? ponadto nie jestem nim w 100%
byłem osobą wierzącą i poprzez studiowanie Biblii jak i poszerzanie wiedzy, patrząc na działalność KK i innych wyznań, teraz jak i w historii, różnice i nienawiść pomiędzy nimi doszedłem do wniosku że Boga jakiego opisują nasze ziemskie religie ..nie ma.. |
Interesujące jest to, że ty wymieniasz powody dlaczego odrzuciłeś chrześcijaństwo i uogólniasz to do wszystkich religii. To uogólnienie jest nieusprawiedliwione.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maro110
VIP
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:21, 16 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
1988_2010 napisał: | maro110 napisał: | bez Boga nie jesteś w stanie rozróżniać miłości i kochać??
|
OMG normalnie ręce już mi opadają, z tego co rozpisałam wcześniej wynika, że co do ateisty mogę mieć mniejszą pewność jego miłości niż w przypadku osoby wierzącej. W paincie mam to rozrysować jeszcze, czy co, żebyś zrozumiał? |
przykro mi.. ale ty masz problemy ze zrozumieniem mnie i slava..
osoba wierząca nie da ci większej gwarancji miłości niż ateista.. nie wiem skąd to ci przyszło do głowy..świadczy o tym nasz otaczający świat i miliardy związków pomiędzy ludźmi różnych wyznań, religii, ateistów itp..
"Ja dochodzę do wniosku, że wasze umysły są ułomne ( Twój i tego na s), czytać nie potraficie ze zrozumieniem, argumentów (odpowiednich do pytania) przedstawić nie umiecie i oczywiście zmieniacie temat, żeby nie wyszła wasza nieudolność na jaw. Nie chce mi się już w ogóle gadać z Wami. Dziękuję za dyskusję, miłego dnia."
niestety masz słabą psychikę.. po co wchodzisz na forum jeśli nie umiesz rozmawiac, dyskutowac, przekonywać ... zdaje ci się ze jeśli coś napiszesz to jest to mądrośc wielka i nie podlega krytyce.. a wcale nie.. jeśli się mylę pokaż mi gdzie a nie rzucaj sloganami.. więcej konkretów bo jakoś twoich argumentów nie zauważyłem.. a wręcz odwrotnie.. zauważyłem argumenty przeciwko twoim tezom w postach innych..
ps
skup się na dyskusji merytorycznej a mniej na dogryzaniu.. to ci pomoże..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maro110
VIP
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:28, 16 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Rania napisał: | Cytat: | bez religii wasz świat nie istnieje w przeciwieństwie do mojego |
no nie, bez Boga swiat by nie istnial , ty bys nie istnial
oweszem jakis tam swiat masz, zyjesz bo zyjesz,100% ateista nie jestes, w cos tam sobie wierzysz, tylko jaki sens ma twoje zycie, jaki cel? |
to że Bóg istnieje i stworzył świat to twoje zdanie.. ja sądzę że Boga nie ma a my sobie jakoś żyjemy.. sens?? życie jest sensem i celem samym w sobie, miłość, radość, nowe życie.. czyż to nie piekne?? nie potrzeba tu Boga..
Rania napisał: | Cytat: | a czy myślisz że cały czas byłem ateistą?? ponadto nie jestem nim w 100%
byłem osobą wierzącą i poprzez studiowanie Biblii jak i poszerzanie wiedzy, patrząc na działalność KK i innych wyznań, teraz jak i w historii, różnice i nienawiść pomiędzy nimi doszedłem do wniosku że Boga jakiego opisują nasze ziemskie religie ..nie ma.. |
Interesujące jest to, że ty wymieniasz powody dlaczego odrzuciłeś chrześcijaństwo i uogólniasz to do wszystkich religii. To uogólnienie jest nieusprawiedliwione. |
odrzuciłem wszystkie religie monoteistyczne bazujące na o Biblii, także i islam który z niej powstał.. bo uważam że ich założenie i podejście do życia i sfery "sakralnej" jest fałszywe .. wymyslone przez ludzi.. nie Boga
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nathaniel
VIP
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 846
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:51, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
1988_2010 napisał: | Dziękuję, w końcu jakaś rzeczowa odpowiedź. |
Wow To chyba pierwsza moja rzeczowa odpowiedź na tym forum. Starzeję się....ehhh
A tak an serio i wracając do tematu. 1988_2010 czy Tobie chodzi o to, że u np. katolików z powodu ich szczerej i prawdziwej miłości do Boga można założyć, że analogiczna może być do drugiego człowieka? W przypadku ateistów nie ma tej miłości do Boga czyli zostaje tylko ta "zwykła" między ludzka?
Co w konsekwencji przekłada się niejako na poziom zaufania partnerów podczas np. brania ślubu.
I moi drodzy powstrzymajmy się od obrażania na wzajem
Więcej miłości do bliźniego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
1988_2010
Przewodnik
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:25, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Miłość wg. Jezusa Chrystusa:
Miłość zaś polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań. Jest to przykazanie, o jakim słyszeliście od początku, że według niego macie postępować.
(2 List Jana 6)
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
(Ew.Jana )
Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
(Ew.Jana ) [u]
Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
(1 list do Koryntian )[u]
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
(List do Rzymian)
Miłość w takim wymiarze daje większe prawdopodobieństwo udanego małżeństwa. Ateista nie uznaje istnienia Boga, a więc i jego prawa. Nie twierdzę, że małżeństwo z ateistą musi być z góry skazane na porażkę. Pewnie może wyjść, jednak wiąże się z większym ryzykiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 1988_2010 dnia Czw 12:40, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lestath
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:30, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dziękuję za dyskusję, miłego dnia. |
No tak, wydaje mi się, że wcześniej powinno do tego dojść, bo za daleko poszedł ten temat.
Sam wolałem już nie pisać, bo osobiście się zawiodłem.
ale nikt tu drugiej osoby nie przekona z tego, co widzę. Ja nadal myślę, że jest taka sama podstawa u wierzącego jak i niewierzącego, bo sam fakt miłości rozpoznajesz po postawie drugiej osoby. Cytat z Koryntian jest wg. mnie okrojony o jedno słowo, powinno tam być "prawdziwa miłość". Żeby uwierzyć w miłość kogoś drugiego do boga zwracasz uwagę na postawę tej osoby, a nie na cokolwiek innego, bo po tym jak się ktoś zachowuje to widać czy jest wierzący. Problem w tym, że tak samo równie dobrze w codziennych stosunkach tak i w kwestii wiary może ktoś Cię oszukiwać. Jeśli zaufanie w dobre intencje będzie wynikało z obserwacji wiary, to może to zgubić. Znam osoby, które "blisko" kościoła przebywają ale poza kościołem już tacy nie są. Ja zwracam uwagę na to czy ktoś jest uczciwy, dobry przede wszystkim dla mnie ale też i dla innych, czy jest wrażliwy, czy mnie szanuje, czy jest inteligentny. To są najważniejsze czynniki, reszta nie jest potrzebna. Jeśli ktoś zmieni wyznanie to przecież nie zostawię tego kogoś, wiara jest sprawą prywatną. Ja osobiście przy kimś głęboko wierzącym czuję się bezpieczniej, tak, cenię jak ktoś dojrzale wierzy, wiem, że przede wszystkim mogę oczekiwać od kogoś takiego dobra. Jeśli jednak wiarą stara się tłumaczyć, pokazać, że niewierzący jest gorszy bądź na gorszej pozycji w jego oczach, to ja to odbieram za brak szacunku, bo jestem sobą i nikt nie ma prawa mnie ustawiać na swój obraz jeśli nikomu nie szkodzę. Naprawdę boli mnie to jak słyszę od osób wierzących, że ateista to i to złego robi i tego nie potrafi. Czuję się gorszy, a jeszcze widząc typowego katolika nie jest to miłe. Większość katolików w moim wieku, których ja znam jest wg mnie niedorosła. Główny problem to całowanie i obmacywanie z chłopakiem, a ostatnio padło pytanie czy seks jest dozwolony w czasie postu. Naprawdę czuję się obrażany, kiedy mam być porównywany i oceniany na podstawie braku wiary
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lestath dnia Czw 18:31, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
1988_2010
Przewodnik
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:14, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Wiara to uczynki. Mówiąc osoba wierząca nie mam na myśli osoby, która wychodząc z kościoła robi złe uczynki nie zważając na przykazania. Chodzi mi o katolika w pełni świadomego swojej wiary i miłości jaka się w tej wierze zawiera. "Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej". Małżeństwo z katolikiem, który przestrzega przykazań daje niejako gwarancję pomyślności i nierozerwalności. U ateisty przykazania te nie mają znaczenia, więc może odejść mówiąc, że np. jego miłość się skończyła.
Nigdy nie twierdziłam, że niewierzący jest gorszy od wierzącego, nie mnie to oceniać. Starałam się uchwycić sedno iż kieruje się czym inny w miłości (co może mieć wymierny skutek w małżeństwie), co zresztą sam też powiedziałeś. Mnie to czym kieruje się katolik bardziej odpowiada, tak jak Tobie bardziej odpowiada dziewczyna inteligentna niż głupia; wrażliwa aniżeli nieczuła.
Nie wiem skąd się bierze to, że Ty i tak samo inni jesteście tak bardzo wyczuleni na punkcie tego, że wierzący czują się lepsi od was. Nawet jeśli takie słowa nie padają od razu zakładacie takie przekonanie (u innych), chociaż wcale tak nie musi być. Lesti jeśli Ty jesteś dobrym człowiekiem, dobrze traktujesz innych to postępujesz lepiej niż niejeden katolik, który uważa się za świętego (bo chodzi do kościoła i czasem do spowiedzi) a na co dzień swym zachowaniem przeczy idei wiary.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lestath
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:37, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Jestem wyczulony, przyznaję rację. Jednak często te wypowiedzi to insynuują. Czasem jest tak, że jedno zdanie dwie różne osoby zinterpretują w dwie skrajne strony. Taki pozór często sprawia internetowy kontakt jeśli kogoś się nie zna dobrze. Jednak.. no wg. mnie religia nie może być gwarantem. Jeśli ta religia cały czas jest to można się dzięki niej czuć bezpieczniej, ale kiedyś może coś się stać, że religia minie, no i co wtedy.. przecież nagle chyba ktoś nie zmieni się o 180st. myślę, że już dojrzała religia jest odzwierciedleniem pośrednio tej osoby, bo wynika ona z dobrowolnego wyboru i świadomego, czyli wynika to z cech charakteru. Więc wg mnie poznając dobrze czyjąś osobowość można to osiągnąć w sposób naturalnych kontaktów jak i poznawać od strony religii, ale dochodzi się dokładnie w to samo miejsce, czyli konkretną osobowość. Jakąś ma każdy, jak na kimś zależy, to ja nie rozumiem jak można myśleć, że związek opiera się na zasadzie loterii, przecież trzeba wierzyć temu komuś ze względu na osobę a nie wiarę. Głęboka wiara czasem może odstraszać, bo są z tym związane czasem pewne obawy, no i trzeb zapytać tej osoby jak to wygląda u niej, bo np. u katolika ateista może się obawiać, co oznacza to, że boga kocha najbardziej, w jakim wtedy stopniu kochany jest ten drugi.. itp. Nie tylko u ateisty możesz mieć obawy, w drugą stronę też to działa. Ale nikt wtedy nie jest gorszy, czasem, kiedy się jeszcze dobrze wszystkiego nie zna to obawy są naturalne, wtedy trzeba rozmawiać. Trzeba być tolerancyjnym ale też potrzeba pokory trochę, żeby swoich poglądów nie wynosić ponad poglądy cudze. (Chyba, że ktoś celowo szkodzi drugiej osobie to ja swoje poglądy widzę jako lepsze) Najważniejsze, żeby ktoś był dobry.
Poza tym osobiście myślę, że ateista, który zgadza się na ślub z katolikiem i to jeszcze kościelny... no daje powody do tego aby mu wierzyć. Wydaje mi się, że prędzej w takim przypadku można mówić o głębokości uczuć, bo pomimo tylu różnic jakie dzielą ich poglądy, które są bardzo ważne dla jednej jak i drugiej strony, potrafili stworzyć wyjątkową relację. Kiedy są ludzie podobni w poglądach, to myślę, że jest to łatwiejsze
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lestath dnia Czw 19:42, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maro110
VIP
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:46, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Lestath napisał: |
Poza tym osobiście myślę, że ateista, który zgadza się na ślub z katolikiem i to jeszcze kościelny... no daje powody do tego aby mu wierzyć. Wydaje mi się, że prędzej w takim przypadku można mówić o głębokości uczuć, bo pomimo tylu różnic jakie dzielą ich poglądy, które są bardzo ważne dla jednej jak i drugiej strony, potrafili stworzyć wyjątkową relację. Kiedy są ludzie podobni w poglądach, to myślę, że jest to łatwiejsze |
zgadzam sięw 100 %, sam znam takich ludzi.. ateista przyjął przed slubem sakrament bierzmowania i potem slub kościelny bo kochał osobę katolika..
jedni nazwą to hipokryzją i być moze bedą mieli rację a inni poświęceniem i ukazaniem swoich uczuć do bliskiej osoby
1988_2010 na spokojnie, dzięki cytatom i wyważonej wypowiedzi zrozumiałem twój punkt widzenia.. widze czym się kierujesz.. jednak nadal uważam, że jesteś w błędzie.. Lestath wyraził w 99% procent także mój punkt widzenia.. więc nie będe się już powtarzał..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lestath
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:40, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | jedni nazwą to hipokryzją i być moze bedą mieli rację a inni poświęceniem i ukazaniem swoich uczuć do bliskiej osoby |
oj nie, nie o tym mówiłem.. ślub kościelny ale mieszany jako niewierzący, katolicka strona też powinna uszanować, a nie zmieniać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
1988_2010
Przewodnik
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:59, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
maro110, cieszę się, że zrozumiałeś o co mi chodzi
Wiem, że wiara może się skończyć lub zmienić, ale u ateisty tej wiary nie ma, więc dla katolika sytuacja plasuje się gorzej. Dostrzegam, że ateizmowi często towarzyszy też hedonizm. Moi znajomi to głównie ateiści, najważniejsze są dla nich przyjemności, pieniądze, wykształcenie (to głownie po to aby osiągać, te poprzednie cele); średnio taka postawa rokuje na powodzenie małżeństwa. Nie chcę tu uogólniać, ani twierdzić, że wszyscy ateiści są tacy, bo to na pewno nieprawda. Mówię tylko to co obserwuję na co dzień.
Jeszcze inną kwestią jest to, że jak ja wyszłabym za ateistę, to z troski o niego i jego duszę starałabym się pomóc mu w tym aby uwierzył w Boga. Co mógłby odbierać jako atak na jego przekonania, wolę itp. Mogłoby to być przejawem nielojalności wobec niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maro110
VIP
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:31, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Lestath napisał: | Cytat: | jedni nazwą to hipokryzją i być moze bedą mieli rację a inni poświęceniem i ukazaniem swoich uczuć do bliskiej osoby |
oj nie, nie o tym mówiłem.. ślub kościelny ale mieszany jako niewierzący, katolicka strona też powinna uszanować, a nie zmieniać |
wiem.. wiem.. uzyłem niefortunnego zwrot : "zgadzam sięw 100 %, sam znam takich ludzi."
ja podałem trochę odmienny przykład.. przykład na poświęcenie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nathaniel
VIP
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 846
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:35, 18 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
1988_2010 napisał: | Miłość w takim wymiarze daje większe prawdopodobieństwo udanego małżeństwa. | Jeśli popatrzymy na to poprzez pryzmat liczby rozwodów to można dojść do takiego wniosku. Ale nie każde małżeństwo które "trwa" jest udane.
Podejrzewam, że w przypadku gdy w małżeństwie "ateistycznym" dzieje się nie dobrze np. "Mój mąż pije i bije i w dodatku zdradza" to kobieta składa pozew bo nie ma zamiaru z takim łajdakiem dalej żyć.
W przypadku małżeństwa wyznaniowego kobieta może pomyśleć "No tak, muszę ten krzyż dźwigać, to ma mnie czegoś nauczyć..." i dalej trwa w związku..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
1988_2010
Przewodnik
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:42, 18 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Nathaniel napisał: |
Podejrzewam, że w przypadku gdy w małżeństwie "ateistycznym" dzieje się nie dobrze np. "Mój mąż pije i bije i w dodatku zdradza" to kobieta składa pozew bo nie ma zamiaru z takim łajdakiem dalej żyć.
W przypadku małżeństwa wyznaniowego kobieta może pomyśleć "No tak, muszę ten krzyż dźwigać, to ma mnie czegoś nauczyć..." i dalej trwa w związku.. |
W takim przypadku kobieta może starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Ma duże szanse na "unieważnienie", gdyż mąż swym postępowaniem świadczy o niedojrzałości do małżeństwa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Pią 18:01, 18 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Miłość w takim wymiarze daje większe prawdopodobieństwo udanego małżeństwa. Ateista nie uznaje istnienia Boga, a więc i jego prawa. Nie twierdzę, że małżeństwo z ateistą musi być z góry skazane na porażkę. Pewnie może wyjść, jednak wiąże się z większym ryzykiem. |
Wiąże się z ryzykiem... każde małżeństwo się w jakimś stopniu wiąże.
Można czuć się "bezpieczniej" wśród katolików, bo się wie jakie ta osoba poglądy prezentuje i że raczej nic złego nie powinno nas spotkać, ale... grasują "katolicy".
Nie mówiłabym więc, że małżeństwo między katolikami jest "lepsze" tzn. większa szansa na "przetrwanie". To zależy indywidualnie od człowieka moim zdaniem i mało tu ma do gadania religia. Sto razy wolałabym wyjść za mąż i czułabym się "bezpieczniej" z ateistą (którego dobrze znam, jego poglądy, wiem jaki jest) niż z "zimnym" katolikiem, a takowych wiele... Myślę, że tutaj nie można nikogo segregować patrząc na poglądy...
Racja łatwiej między katolikami (dojrzałymi), ale jak dojrzale do sprawy podchodzi katolik z ateistą, to wcale nie jest gorzej, bo wiedzą na co się decydują. Tylko myślę, że nie ma co iść przed ołtarz po pól roku znajomości (katolik-ateista), żeby się nie okazało, że poglądy nie są do przeskoczenia. Sztuka kompromisu.. chociaż ateista musi się liczyć z tym, że czasami go nie uzyska, ale tego jest świadom przed ślubem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madźka. dnia Pią 18:04, 18 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
1988_2010
Przewodnik
Dołączył: 11 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:40, 19 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Nie miałam nic innego na myśli jak ślub ze świadomym i "prawdziwym" katolikiem. "Katolików, którzy grasują", w ogóle nie brałam pod uwagę w rozważaniach. Ja nadal twierdzę, że przy osobie szczerze wierzącej, czułabym się znacznie bezpieczniej niż przy ateiście. Co do brania ślubu po pół roku - jest to dla mnie zwykłą głupotą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Sob 18:10, 19 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
A więc dajmy, że "wybór" między dojrzałym katolikiem, a dojrzałym życiowo ateistą byłby uwarunkowany tylko i wyłącznie uczuciami...(nie czepiać się, że miłość nie jest uczuciem)-u mnie. No, ale fakt chyba potomstwo po chrześcijańsku łatwiej wychować z wierzącym, a więc w tej sferze jest bezpieczniej...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madźka. dnia Sob 18:12, 19 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr
VIP
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Wto 11:48, 22 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
napisaliście wszyscy o ślubach katolików, lub mieszanych: katolik - ateista, i że najważniejsze w tych związkach są poglądy i wartości człowieka, nie wiara. nikt nie napisał o ślubie ateisty z ateistką. gdyby po ślubie jedno z nich nagle zaczęło wierzyć w Boga i stałoby się katolikiem, jehowym, czy jeszcze kimś innym. czy taki związek miałby prawo przetrwać? wychodząc z waszego założenia, że nie liczy się religia ale poglądy - przetrwałby. ale czy na pewno?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madźka.
VIP
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 4064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Wto 15:00, 22 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Zależy czy potrafiliby uszanować swoje poglądy, zmianę itd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Wto 22:32, 22 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
tematem byl ateizm...
bardzo mi przykro, bo tak malo osob go rozumie.
wogole dlaczego przykro?...bo aterizm jest pradem, dzieki ktoremu na duszy ma stac sie lepiej i z powolywaniem falszywego zbawiciela nie ma nic wspolnego.
nie chce juz komentowac kontekstu plynacego z ambony.
nie chce tez wyglaszac referatu, ale jesli tematem watku jest cos, co moim zdaniem jest warte odrobiny zglebienia tematu....to moze pogadajmy o ateizmie na serio?
pozbawmy go mitow, tych dobrych i tych mu uwlaczajacych.
ateizm jest pradem myslowym, ktorego przewodnim impulsem jest przekonanie o naturalnym pochodzeniu naszej cywilizacji.
duzo wiem o nadinterpretowaniu tej zacnej mysli.
to glebokie przekonanie, oparte zreszta o lata obserwacji, nasuwajacych sie wnioskow, eliminacji absurdow, logike i wiedze... i jeszcze o cos takiego, co nie nie wiem czy wystepuje u osob indoktrynujacych sie wiara...jak intuicja (to moze za duzo powiedziane, ale to instynkt bazujacy na zdobyczach poznawania, plywajacy po wodach uznawanych za swiete.)
ateizm nie jest przedluzeniem paniki o rozliczenie w kategoriach naukowych.
ateizm dla mnie jest wyrwaniem sie z zasad otepiajacych swiat...co kompletnie nie oznacza braku odczuwania elementarnych ludzkich uczuc...nawet takich jak jak decyzja o aborcji, ktora tylko przez ludzi moim zdaniem przekletych moze byc oceniana jednoznacznie.
ateisci to w glownej mierze ludzie inaczej patrzacy na swiat, co nie oznacza zwyrodnienia, a jedynie racjonalizm, ktory, jak spojrzec byl nam bliski tylko wtedy,. kiedy cos osiagalismu, jako cywilacja.
wtedy, kiedy racjonalizm probowal byc interpretowany nastepowal kryzys .
oczywiscie zaprzecza mozliwosci istnienia nadnaturalnego bytu (typu 'ojciec'), kierujac sie spostrzxerzeniami plynacymi z nauki, historii i glebokiemu przekonaniu o wlasciwym postrzeganiu naszej drogi...pokazuje najprostrze wnioski, albo raczej zaslaniajac nieco religijna propagande (narazajac sie z reszta na osmieszenie) probuje naklonic do poznania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr
VIP
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Wto 23:46, 22 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
slavie
kope lat z tobą nie dyskutowałem.
masz rację - piszmy dalej o ateizmie, taki jest temat. jest ci przykro, że tak mało osób rozumie ateizm. mi, jako przedstawicielowi drugiej strony, jest również przykro - że tak mało ateistów, tych logicznych i uczonych mózgów, nie chce zrozumieć wiary w Boga. a jak już się tego podejmują, to kończy się szybko, bo nie ma fizycznych dowodów. naukowych i logicznych wyjaśnień. itp, itd.
czy ta intuicja, którą tak ładnie opisałeś, to nie jest czasami wasza wiara? nie wiara w Boga, ale wiara, że Boga nie ma. całym waszym życiem zdobywacie doświadczenie, które podpowiada waszej intuicji (czyli po mojemu wierze), że Bóg nie może istnieć. i jesteście głęboko przekonani w swojej intuicji, że jest właściwa. ludzie wierzący też są głęboko przekonani, poprzez swoje życie, doświadczenia i zdarzenia, że Bóg istnieje. widzisz podobieństwo? pisałeś, że wierzącym może brakować intuicji. skąd taki wniosek? może faktycznie ta intuicja to wiara? zastanawiałeś się kiedyś nad tym? że ty wierzysz, że Boga nie ma?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 0:45, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
moj drogi piotrze, ironia ma daremna jest wobec twej dalekowzrocznosci, aj ednak zdobede sie na ten szczyt bezczelnosci aby pole minowac, ku waszej godnosci pozwoleniu.
otoz pole demonizacja polega w glownej mierze na oddemozowywaniu pojec zdemonizowanych przez demony katoliskiej przeszlosci.
jednym z demonow katolickiej przeszlosci jest ateista, innym rozwodnik...i zupelnie inne kryteria brane sa pod uwage w ocenie moralnosci, a inne w ocenie praktycznosci delikwenta.
ludzka milosc do blizniego ma tyle wspolego z bogiem, co kupa na lace z torunska rozglosnia radiowa...a tym samym codzienna ludzka troska, postrzegana moze byc jako glos za, a jednoczesnie i przeciw.
nazywanie osoby oddanej bogu...przyjacielem ludzi uwazam za kpine.
co wiecej...czlowieka uwazajacego boga nad innego czlowieka uwazam za osobe wiarolomna, niebezpieczna i wobec czlowieczenstwa po stokroc niebezpieczniejsza niz ta, ktora o swum zwiazku z bogiem prawi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr
VIP
Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Śro 22:48, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
nie odpowiedziałeś mi slavie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nathaniel
VIP
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 846
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:52, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Piotr napisał: | ludzie wierzący też są głęboko przekonani, poprzez swoje życie, doświadczenia i zdarzenia, że Bóg istnieje | Tak, widać to wyraźnie w dziale "Świadectwa".
1. Zgubiłem okulary nad morzem, pomodliłem się do Boga i nagle TADA! znalazłem je.
2. Chciałem się wyspowiadać w kościele ale nie było księdza. Pomodliłem się i TADA! nagle ksiądz się pojawił.
Można tak wymieniać w nieskończoność.
Ośmielę się wyprowadzić tezę że ludzie wierzący w jakiegokolwiek Stwórcę będą tłumaczyć wszelkie zjawiska na ziemi jego działalnością:
- zachorowałem => Stwórca mnie kocha więc mnie doświadcza. On ma w tym bardzo ukryty plan (ale nigdy nikt o nim nie wie). Modlę się, biorę leki i w końcu zdrowieję. Wniosek Bóg wysłuchał moich modlitw i mnie kocha jeszcze bardziej.
Ateiści natomiast na podstawie obserwacji życia będą tłumaczyć brak działalności owego Stwórcy:
- zachorowałem => otaczają mnie wirusy i bakterie, to się zdarza nawet zwierzętom. Biorę leki ponieważ, jakiś modry człowiek je wymyślił by zwalczać chorobę. Leki mnie uzdrowiły, zgodnie z oczekiwaniem.
Ta sama historia a tłumaczona na różne sposoby. Jeśli pod Stwórcę podstawimy teraz dowolnego "Boga" będziemy mieli niezbite dowody na jego istnienie. Ależ czy może istnieć wielu różnych Stwórców na raz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
slav
VIP
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 1707
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Pią 3:45, 01 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
piotrze wybacz, ze nie odpowiedzialem.
to nie byl jednak akt lekcewazenia, czy ignorancji.
ostatnio jakos tak sie skalada, ze uduchowienie, ktore niewatpliwie towarzyszy ateistom w moim przypadku zostalo zdominowane przez tak przyziemne problemy, ze ich przytaczanie sam uznalbym jako plamienie nieskazitelnosci tego forum.
wiesz przeciez co powiem...prawda?
ateizm nie jest forma wiary...tylko nie mam teraz sily tego tlumaczyc.
ty jako czlowiek wiary, jak i inni moga najwyrazniej w ta deklaracje uwierzyc, badz nie.
tlumaczylem to juz razy kilkanascie...stad moje watpliwosci, dotyczace zrozumienia problemu.
naturalnie do glowy mi nie przychodzi, aby napisac o braku mozliwosci, czy potencji do okielznania tematu. choc pewna uczestniczka sugeruje na tym forum najwyrazniej, iz ateist a nie potrafi zrozumiec milosci do boga...moge jedynie zapewnic, ze to typowa krotkowzrocznosc wynikazjaca z braku...a co tam...z czegos tam wynika, nie?
wiesz co, chyba poprostu tematy niechciane bywaja nie rozumiane.
tak jak pare lat temu ortodoksyjni zydzi nie chcieli, badz nie potrafili zrozumiec jezusa...tak jak liberalny mieszkaniec LA nie zalapie pewnie posuniec gen. jaruzelskiego...tak podobnie chyba polski pielgrzym zmierzajacy do lichenia, bedzie mial trudnosc z akcetacja ateizmu, jako idei dalekiej od form wiary.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|